Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   73
                                     

Paweł "Gonzo" Kazimierczak


Hollywood chyba samo do końca nie wie, w jakim kierunku chciałoby podążać. Z jednej strony podobno wracają do łask filmy historyczne, a z drugiej co chwila mamy wątpliwą przyjemność oglądania zmagań kolejnych superherosów. Widać nie tylko polskie kino jest na dnie (poza kilkoma chlubnym wyjątkami).



Jak z Matrixa


Tym razem na warsztat wzięto serię świetnych komiksów Mike`a Mignoli zatytułowanych HELLBOY. W moim przekonaniu jest to jedna z lepszych serii tego typu, a ja choć z komiksem nie mam na co dzień do czynienia wsiąkłem w klimat dzieła Mignoli momentalnie. Nawet entuzjastycznie przyjąłem informację o ekranizacji HELLBOY`A, wszak pierwszy trailer był w porządku. Moja czujność została uśpiona.

FABRYKA BOHATERÓW
Niestety tam gdzie wpychają się wielkie pieniądze, tam najczęściej wpycha się nijakość (w najlepszym wypadku). Od razu mogę spokojnie napisać, że film Guillermo Del Toro jest typowym przeciętnym filmem akcji, jakich Hollywood naprodukowało na pęczki. Nic nie jest nas w stanie zaskoczyć. Zanim przejdę to właściwego opisu zajmę się chwilę historia, bo może nie wszyscy czytali zeszyty autorstwa Mignoli. Pod koniec Drugiej Wojny Światowej hitlerowcy przeczuwając swoją porażkę postanawiają przywołać stwora z Piekła. W czasie ceremonii przywoływania na siedzibę nazistów napadają alianci i udaremniają tę próbę. Przynajmniej tak sądzą, bo tytułowy Hellboy został wezwany i przybędzie na Ziemię

Chyba tylko diabeł mógł się w niej zakochać


Nie stanie jednak po stronie zła, a pomoże owe zło zwalczać. Wychowywany od małego przez profesora Bruttenholma, będzie miał wpojone ideały, ale w głębi duszy nadal pozostanie bestią. A może nie? W główną rolę wcielił się Ron Perlman, najbardziej znany chyba z Obcego: Przebudzenie, Wroga u bram i Star Treka: Nemesis. Tak naprawdę jednak, charakteryzacja sprawiła, że z Perlmana nie zostało nic poza głosem. Trudno. Ważne, że pokazuje swoją klasę. Grając takiego bohatera, jakim jest Hellboy aktor musi pokazać klasę, aby wszystko wyglądało wiarygodnie i przekonywująco. Tutaj tak właśnie jest. Z pozostałych aktorów warto wspomnieć o Johnie Hurt`cie, który gra przybranego ojca Hellboy`a. Wcześniej mogliśmy go oglądać m. in. w pierwszej części Obcego.
CHLAPNIĘTY KETCHUPEM
Jak już wspomniałem, film niczym nie zachwyca, razi nas swoją prostotą i brakiem jakichkolwiek innowacyjnych rozwiązań. Sceny akcji nie wzbudzają zbyt wielu emocji, wątek miłosny jest stanowczo za bardzo rozwlekły. Plusem jest za to humor, który w wykonaniu Hellboy`a po prostu zabija. Niektóre wypowiedzi głównego bohatera to spora dawka śmiechu. Wzbudza on u widza uczucie przyjaźni i dwunastolatkowie na pewno się z nim utożsamią. Wydaje mi się, że Del Toro robił ten film odrobinę na siłę. Nie jest to kompletna klapa, bo w sumie dostajemy to co chcieliśmy.

Hellboy


Kino akcji w typowo amerykańskim wydaniu. Chyba wątek głównego bohatera można by rozwinąć, ale to zapewne stanie się w następnej części. Bo oczywiście sequel już jest zaplanowany, ekipa praktycznie skompletowana (zmian kadrowych brak), wszyscy czekają teraz na zdjęcia. Szkoda, że już pierwsza część prezentuje tak przeciętny poziom, bo w takiej sytuacji kontynuacja nie będzie niczym nadzwyczajnym. komiksy Mignoli zasługiwały na lepszą ekranizację, ale jak widać nie maja one szczęścia do przenoszenia na inne nośniki.

Chyba droga ta rękawiczka, bo na drugą już go nie stać


Kilka lat temu wypuszczono grę HELLBOY, która była mierna. Nie narzekam tak całkowicie na ten film i nie przemawia przeze mnie sentyment do serii zeszytów HELLBOY. Po prostu większość motywów w filmie jest przewidywalna, ale jedna czy dwie akcje potrafią trochę zaskoczyć. Film tylko trochę się dłuży, ale nie jest to aż tak uciążliwe. Spokojnie można wysiedzieć w kinie ponad dwie godziny. W sumie nie wiem komu polecić dzieło Del Toro, bo fani komiksów i tak mają własne zdanie. Podsumowując, mamy tu solidne kino akcji, w którym nie trzeba w ogóle myśleć, całość gładko brnie do przodu, a my oglądamy i cały czas zastanawiamy się czemu u licha nie wydaliśmy tych pieniędzy na zeszyt Mike`a Mignoli?


  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   73